PO LATACH
Będąc w 1986 roku w Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w Kijowie przeczytałem w gablocie, poświęconej zbrodniom
OUN UPA, informację (dawno już usuniętą), że we wsi Stara Huta w szumskim rejonie w końcu stycznia 1944 roku, gdy ta okolica
znalazła się już w strefie wyzwolonej przez Armię Czerwoną, NKWD-ziści znaleźli trupy 26., Polaków - ofiar UPA. Wydawało mi się,
że na zamieszczonym zdjęciu rozpoznaję moją Ciotkę Marcelinę, o której losie dotąd nie mamy wiedzy. Dociekanie w dyrekcji muzeum szczegółów tej zbrodni nie wyszło mi „na zdrowie” (było jedną z przyczyn zerwania umowy o współpracy naukowej mojej uczelni z zespołem pracowników Politechniki Kijowskiej).
W lipcu 1992 r. po raz trzeci, w ciągu ubiegłych 5-ciu lat, odwiedziłem w okresie letnim rodzinne strony. Byłem już na tyle odważny,
że mieszkałem kilka dni w domu sióstr Soni i Wiery Hrycan w Iłowicy Małej. Dom, w którym pozostała już tylko Wiera, stoi nad rzeczką, też o nazwie Iłowica. Nieco dalej w kierunku Antonowiec stał kiedyś młyn Masłowskich. Młyn i wieś Antonowce zniszczyło
w 1945 roku NKWD, rodzinę Masłowskich dwa lata wcześniej banderowcy zamordowali i zakopali niedaleko młyna. Ich szczątki leżą
do dziś pod szutrową drogą. Obszedłem wówczas i rozległy wąwóz, który zajmowała Huta Antonowiecka i obszar nieistniejącej wsi Mosty, gdzie Wiera wypasała konie i bydło. Wieczorami wysłuchiwałem opowieści o dawnych czasach. Czasach, gdy nocami dookoła płonęły polskie wsie, szerzyła się idea samoistności Ukrainy i szalał banderowski terror. Czasach, gdy nocą rządzili banderowcy a dniem NKWD. Ojciec sióstr był na krótko, w ostatnim z tych okresów, sołtysem. Nie udało mu się sprostać sprzecznym ze sobą rozkazom NKWD
i banderowców. Ci ostatni powiesili go na skraju lasu. Zaprzyjaźniłem się z bratem Soni i Wiery - Hryhorym, który musiał przejąć po ojcu stanowisko sołtysa. Jemu udało się przeżyć. Z jego opowiadań najbardziej zapamiętałem kary nakładane, przez ukrywających się
w lasach nacjonalistów, po wejściu sowietów w 1944 r. na ukraińskie dziewczęta i kobiety. Samo uśmiechanie się niewiast do NKWD-zistów kończyło się ogoleniem głowy i zesłaniem do leśnego burdelu.
Odbyłem kilka całodniowych pieszych wypraw poprzez błotnisty teren Ruskiej Huty do Zielonego Dębu, wybierając za każdym razem inną drogę powrotu. Przechodziłem wielokrotnie przez teren nieistniejących wsi Stara Huta, Hurby i Stawczyny. Szukałem mogił Dziadków
w trudnych do przebrnięcia zaroślach na cmentarzu w Kątach. Napotkałem tylko kilka pochylonych, poszarzałych krzyży kamiennych
i kilka pokrytych porostami płyt nagrobnych. Z ułożenia kamieni wynikało, że groby już dawno, dawno temu zostały splądrowane. W Starej Hucie na bezleśnym, nie uprawianym od lat terenie jak i w ponad 50-letnim już sosnowym lesie poprzerastanym grabami, brzeziną, poszyciem, w zagajnikach pozostały ślady po domostwach, ułamki wyrobów ceramicznych, zdziczałe drzewa owocowe.
Taktyką OUN UPA było, aby po Polakach nie został żaden ślad.
W dzisiejszych Kątach, wsi małej, przebudowanej w czasach sowieckich na kołchoz, ale z ładną nową cerkwią, pozostała po katolikach tylko pobielona, zniszczona kamienna figura. Krzyż - główny jej element - gdy uległ odłamaniu, został wpuszczony w kolumienkę, na której się dawniej wspierał.
Zatrzymywałem się tu i ówdzie, zaglądałem do lasu, gdzie zdziczałe drzewa owocowe jeszcze rodziły, a amatorzy owoców łamali gałęzie by je zerwać. Pola uprzednio uprawiane były ugorami. Na niewielkim skrawku, gdzie kiedyś rodzice uprawiali tytoń kwitł mizerny łubin. Widać było, że ktoś tu próbował użyźnić glebę przed jej zagospodarowaniem. Podczas moich późniejszych odwiedzin stwierdziłem,
że nastąpił powrót do ugoru.
Podczas odwiedzin w 2001 r. trafiłem przypadkowo na wielkie uroczystości we wsi Sosyszcze, gdzie kiedyś stacjonował kureń „Kropywy” (Iwana Rembalowicza), który w końcu 1943 roku zastąpił komandira „Eneja”. Świętowano dzień 30 czerwca 1941 roku jako rocznicę ustanowienia Samostijnej Ukrainy we Lwowie. Nie wypadało postąpić inaczej jak przyłączyć się, pojeść, popić i pośpiewać.
Późno po północy, w przeciążonym ludźmi do granic wytrzymałości samochodzie, z pijanym kierowcą, powracaliśmy do Iłowicy.
Wtedy upewniłem się, że przy następnej wizycie będę mógł już w miarę bezpiecznie odwiedzić muzeum urządzone w miejscu dawnego sztabu Okręgu Wojennego UPA „Wołyń Piwdeń” w lesie antonowieckim. Zrobiłem to w 2003 i w 2005 roku.
NOWY CZAS ... XXI wiek ...
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko w dniu 22 stycznia 2010 r. Poinformował, że przywłaszczył sobie tytuł Bohatera Ukrainy liderowi Organizacji ukraińskich nacjonalistów Stepana Bandery. Zgodnie z tekstem odpowiedniego dekretu, Stepan Bandera został przyznany pośmiertnie "Za niezwyciężoność ducha w podtrzymywaniu ukraińskiej idei narodowej, przejawiono heroizm i samoofiarę w walce
dla niezależnego państwa ukraińskiego ".
Dekretem prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki z 29 stycznia członkowie Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) są uznani za bojowników o niepodległość Ukrainy.
____________________________
W 2014 roku na Ukrainie, po zbrojnym przewrocie, OUN-UPA odrodziła się na poziomie państwowym.
Kraj jest rządzony przez nacjonalistów. Krym, po referendum, wrócił do Rosji, w Donbassie trwa wojna domowa ...
____________________________
Media:
22.02.2016
Senat RP przyjął uchwałę uznającą 11 lipca za Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa.
OUN-UPA (Organizacja ukraińskich nacjonalistów - Ukraińska Armia Powstańcza) przeciwko mieszkańcom II Rzeczypospolitej.
Wcześniej polski Sejm przyjął rezolucję, w której oficjalnie uznała "masakrę wołyńską" za ludobójstwo Polaków.